" Lekarze i położne nie przestrzegają standardów opieki nad rodzącą, choć
te - jako rozporządzenie ministra zdrowia - obowiązują już od dwóch lat.
Kobiety słyszą w szpitalach, że to idiotyzmy"
Rozporządzenie ministra zdrowia o standardach opieki
okołoporodowej weszło w życie dwa lata temu. Odnosi się tylko do porodu
fizjologicznego, czyli sytuacji, w której matce i dziecku nie grożą
komplikacje, nie potrzeba cesarskiego cięcia.
Fundacja
Rodzić po Ludzku postanowiła sprawdzić, czy w szpitalach stosuje się
standardy. W każdym z dziesięciu, które odwiedziła fundacja, okazało
się, że nie.
Były to szpitale miejskie i powiatowe na
Mazowszu. W każdym zaglądano na porodówkę i w oddziale noworodkowym. Nie
sprawdzano klinik i wysokospecjalistycznych oddziałów, bo tam trafiają
pacjentki z komplikacjami, które nie mogą mieć fizjologicznego porodu.
Ankieterki przepytywały ordynatorów, położne i matki obserwowały pracę na oddziale.
Okazało się, że lekarze i pielęgniarki postrzegają standardy
tylko jako dodatkowe przepisy, a nie coś, co może pomóc w ich pracy.
Najgorzej z wiedzą o standardach u ordynatorów porodówek, choć to oni
są odpowiedzialni za ich wdrażanie. Więcej wiedzą lekarze prowadzący
oddziały noworodkowe, a najwięcej położne." Cały, bulwersujący artykuł z dnia dzisiejszego, możesz przeczytać na:
Czasem, gdy opowiadam kobietom, które rodziły tylko w szpitalu i nie
mogły, czy tez nie chciały doświadczyć porodu w domu, słyszę w
odpowiedzi " miałaś szczęście" i myślę sobie wówczas tak, miałam
szczęście, że doświadczyłam jako jedna z nielicznych naprawdę dobrego porodu w
szpitalu.
Miałam szczęście, że dotarła do mnie idea porodów
domowych, a mój organizm i dzieci były na tyle zdrowe, że mogliśmy
zostać dwukrotnie zakwalifikowani do porodu w domu...
W szczególności myślę o tym i dziekuję losowi, gdy słyszę opowieści kobiet o porodach
szpitalnych, kobiet pełnych wdzięczności za "uratowanie dziecka" i z tej
wdzięczności przełykających łzy upokorzenia i spychających złe wspomnienia, gdy ich prawa
do intymności, szacunku dla decyzji, porodu w atmosferze bezpieczeństwa, zaufania i godności
zostały pogwałcone w imię kontroli nad porodem.
Kontroli, która jest
potrzebna tylko tym lekarzom, którzy nie są na tyle kompetentni by uczestniczyć w porodzie zgodnym z naturą.
Nie jestem w stanie zrozumieć
dlaczego w innych europejskich krajach lekarze współpracują z kobietami,
szanują swoje pacjentki, a w Polsce wciąż górę bierze paternalistyczne
podejście do pacjenta, część lekarzy wyraźnie cierpi na tzw. "syndrom
boga".
Czy polscy lekarze są ulepieni z jakiejś innej gliny niż ci w
Szwecji, Holandii, Szwajcarii, Wielkiej Brytanii, Irlandii i innych
państwach, gdzie pierwszą podstawową zasadą jest poszanowanie praw
pacjenta? Czy gdzieś zawodzi system edukacyjny w akademiach medycznych?
Czy to naprawdę kwestia systemu finansowania naszej służby zdrowia ? Gdzie zasadza się etiologia tego zjawiska ?
Kiedy przeczytałam słowa ordynatorów cyt. "Przepisała
sobie plan jakiś taki nie wiem skąd, chciała wszystko sama, sama, sama",
"Jest tam sporo idiotyzmów, za dużo może pacjentka ingerować w poród".
przypomniał
mi się natychmiast skecz Monty Pythona, gdzie pada słynna kwestia "
Pani nie ma kompetencji aby urodzić ".
Przyznam szczerze, że ciarki mi
przechodzą po plecach, gdyż słowa takie, świadczą o tym, iż ci konkretni lekarze
nie dokształcają się na bieżąco, nie znają światowych trendów w
medycynie, nie zapoznali się z badaniami i statystykami dotyczącymi
porodów, które to statystyki wyraźnie wskazują na to iż
najbezpieczniejszy jest taki poród, kiedy rodząca poddaje się
naturalnym procesom porodowym, a personel jedynie ją w tym wspiera, nie
kieruje, nie ingeruje. Jednym słowem, brak kompetencji tych lekarzy stwarza realne
zagrożenie dla zdrowia i życia matek oraz ich dzieci. Zastanawiający
jest i bardzo niepokojący fakt, że im wyższe stanowisko w hierarchii w
służbie medycznej, tym paradoksalnie, mniejsza znajomość światowych
standardów okołoporodowych.
Wracając do wspomnianego na początku szczęścia, myślę też sobie wówczas,
chociaż nie zawsze na głos wypowiadam, że to kobietom mającym zdrowe
organizmy oraz w zdrowych ciążach, a decydującym się na poród w szpitalu
trzeba życzyć dużo szczęścia, ponieważ będzie im potrzebne o wiele
bardziej, niż tym, które zdecydowały się na poród w domu.
1 komentarz:
Zgadzam się... niestety opieka podczas porodu w szpitalach jest fatalna. Mówię to z całą odpowiedzialnością, a jestem położną. Jeśli ktoś ma ochotę podzielić się swoją opinią i rodził w Poznaniu, proszę o wypełnienie tej ankiety: https://docs.google.com/forms/d/1b-mkAhxER5ZDIsSPDUUPW2MU806G_Tf5kvpCwF8wwNg/viewform
Prześlij komentarz